środa, 29 stycznia 2014

Wszyscy jesteśmy jaskiniowcami.

    Wszystko wskazuje na to, że ludzkość zbliżyła się do momentu w którym to co dotychczas było uważane za pozytywny efekt rozwoju, eksperymentów i wieloletnich praktyk kulinarnych staje się przestarzałe i mało popularne. Tradycyjna gastronomia jawi nam się w wielu aspektach jako coś szkodliwego i błędnego. Uproszczenie wielu technik i sposobu żywienia ludzi jest nieuniknione. Rozum bierze górę nad zmysłami. Dla wielu osób zdrowie staje się ważniejsze niż chwilowe przyjemności. Okazuje się, że podobnie myśli wielu szefów kuchni, którzy na codzień testują na sobie to co sami wyprodukowali dla swoich klientów.
   W trakcie swojej kariery znałem kilku szefów, którym klasyczna gastronomia nie wyszła na zdrowie. Były przypadki raka. Za dużo smażenia, za dużo wygotowanej, nieżywej żywności.
Wielu kucharzy, mięso czy warzywa traktuje dziś z szacunkiem i o wiele delikatniej jeśli chodzi o temperaturę, stosując nowe techniki i stawiając na głowie to czego ktoś ich wcześniej nauczył. Surowość wdziera się do najlepszych restauracji. Część kucharzy uważa że najważniejsza jest tradycja i że powinniśmy uczyć nowe pokolenia tego co nam kiedyś sprawiało przyjemność a dzisiaj już niestety szkodzi. Tylko nieliczni umieją przełamać pokusę kopiowania przeszłości i próbują stworzyć coś nowego, lżejszego i zdrowszego. Czy najlepszej jakości składniki, idealna, klasyczna technika i umiar w jedzeniu to gwarancja zdrowia? Czy klasyczna, francuska gastronomia to klucz do długiego życia? Czy wybór drogiej restauracji gwarantuje prawidłowe trawienie i dobre samopoczucie? Czy desery surowe mają szansę stać się wkrótce równie popularne jak czekoladowe croissanty  czy przypieczona tarta z jabłkami? Co jeść aby być zdrowym i pięknym mimo upływu lat? Czy amerykanie nadal jedzą niezdrowo? Czy nowe, popularne diety pozostaną z nami na dłużej? Oto tematy na najbliższe dni.

   Niektórzy z nas odrzucają tradycję i kierują się nowymi trendami poszukując eliksiru młodości. Inni robią to co uważają za dobre bo przez wielu sprawdzone. Może okazać się tak, że żadna z tych dróg nie jest dobra i że należy obie drogi połączyć aby iść do przodu. Myślę, że tak się właśnie stanie. Nie wszyscy musimy być ekstremistami, tym bardziej, że nie wiemy czy oni też nie są w błędzie. A jednak rewolucja już trwa.
Wszyscy jesteśmy jaskiniowcami?


niedziela, 26 stycznia 2014

Gotować czy nie gotować? Oto jest pytanie.

   Dzisiejszy przemysł spożywczy polega na takim łączeniu konsystencji ze smakiem aby przy jednoczesnej minimalizacji kosztów produkcji uzyskać produkt uzależniająco doskonały. Wtedy osiąga się tzw. sukces ekonomiczny.
   Poszukując zdrowia warto skupić się na jakości kupowanych produktów żywnościowych. Ważne jest aby były wolne od szkodliwych substancji. Pracując w domowej czy każdej innej kuchni powinniśmy natomiast kierować się prostotą aby nie popsuć tego co natura już stworzyła.Wszelkie dodatki chemiczne oraz nowoczesne procesy produkcji są diabelską sztuczką, której celem jest jedynie podnoszenie sprzedaży a napewno nie zdrowie konsumenta.
     Klienci supermarketów czy fast foodów wybierają dziś produkty przetworzone, od których są uzależnieni, nie dostrzegając prostego faktu, że codziennie na nowo stają się ofiarami procesu manipulacji na masową skalę. Konserwanty, chemiczne polepszacze smaku, emulgatory, przetworzone dosładzacze- cała tablica Mendelejewa. Niektóre wędliny prawie świecą w nocy. :-) To wszystko uzależnia i truje zamiast odżywiać. Oto przetworzona masa w ładnym opakowaniu, coś co ma jedynie wartość kaloryczną. Tymczasem coraz więcej ekspertów twierdzi, że najważniejsza jest bioaktywność czyli zawartość witamin, minerałów i innych pozytywnych substancji oraz ich przyswajalność a nie liczenie kalorii. Okazuje się, że nawet ograniczając spożywane kalorie można tyć. Często przyczyną jest nadmiar węglowodanów złożonych, czyli są jedzone za często w ciągu dnia.
Balans miedzy tłuszczem i węglowodanami w diecie jest możliwy ale trzeba nauczyć się jak to kontrolować, czyli mam na myśli proporcje. Warto też pamiętać, że żywność koniecznie musi być świeża- nie odgrzewana i jak najmniej przetworzona. Wtedy ma jakąś wartość a nie tylko zwodniczy smak.
   Jeśli ktoś nie umie znaleźć czasu na prawidłowe przygotowywanie posiłków i spokojną konsumpcję to prawdopodobnie szybko nabawi sie problemów, gdyż będzie wiecznie niedożywiony i głodny w nieco innym tego słowa znaczeniu. Jest tylko jedno wyjście z tej sytuacji, trzeba zwolnić i zacząć jeść zdrowo. Bombardowanie komórek ciała witaminami i chlorofilem z warzyw i owoców jest bardzo przydatne w procesie powrotu do dobrego samopoczucia i zdrowia. W mojej opinii picie świeżo wyciskanych soków owocowo-warzywnych to doskonała, przynosząca szybkie efekty technika.
  Osobiście nie rozumiem ludzi, którzy w czasach gdy wszystko można kupić, nadal robią zapasy żywności w postaci przetworów. Skoncentrowany smak jest przyjemny ale to co świeże lub jeszcze lepiej- surowe, jest lepsze. Zgoda, że w innym celu ktoś je dżem pomarańczowy a w innym pije sok z pomarańczy. Może i w tym przypadku wszystko jest kwestią proporcji a może nie?
    Myślę, że wiele osób zapomniało już co to znaczy czuć się dobrze, lekko i zdrowo we własnym ciele. Dzieje się tak właśnie za sprawą szkodliwej i bezwartościowej żywności jaką oni kupują.






































Zatruci i źle odżywieni ludzie złapali się w pułapkę przemysłu spożywczego. Codziennie poszukują przypływu energii racząc się alkoholem, kolejną porcją kofeiny czy innymi słodkimi stymulantami. Myślą, że to tak wygląda ludzki los.Tymczasem zdrowie może przychodzić do nas pod postacią jedzenia, jeżeli jemy to co należy a nie to czego chce uzależnione ego. Dla tych, którzy mają już problemy zdrowotne oraz dla chcących ich uniknąć natura daje lecznicze substancje o których wiele osób nie słyszało. Zamiast alkoholowej imprezy czy śmieciowej uczty lepiej raz na jakiś czas zastosować dietę oczyszczającą lub głodówkę.
Z chorobotwórczym konsupcjonizmem warto walczyć przy codziennych zakupach wybierając to, co może nieco droższe ale stworzone przez ludzi, którzy o konsumencie nie myślą jak o wrogu nr1. Nie mam tu tylko na myśli żywności organicznej ale po prostu wybór między tym co tanie i tym co nieco droższe ale lepszej jakości. Zamiast kupować gotową żywność warto rozwijać własne umiejętności w kuchni.
   Kiedy jestem w supermarkecie, uwielbiam czytać skład na opakowaniach. Czegoż oni tam nie dodają? Nie może być tak, że dla osób produkujących żywność, konsument to ktoś od kogo w sprytny, zorganizowany sposób wyciąga się pieniądze, przy okazji niszcząc jego zdrowie. Wielu producentów żywności ma nieczyste sumienie. Konsument to taki sam człowiek jak oni, skąd zatem bierze się tyle nienawiści do niego?

sobota, 18 stycznia 2014

Surowe Banoffee Pie

    Cześć, cześć, cześć. Jak się macie? Mam nadzieję, że dobrze i zdrowo.
Dla moich fanów oraz tych, którzy są tutaj pierwszy raz, mam dzisiaj coś specjalnego.
Oto przepis na pyszne i super zdrowe Banoffee Pie czyli ciasto toffee z bananami, tym razem w wersji Raw. Dzisiaj polecam same naturalne składniki, nie użyłem niczego przetworzonego, żadnych syropów, cukru czy innych tego typu wynalazków, niepotrzebnych i szkodliwych tworów naszej szalonej cywilizacji.

    Oto potrzebne składniki. Z tej ilości wyjdzie ok 12 małych porcji:
200g orzechów włoskich
200g wiórków kokosowych
300g rodzynek (koniecznie Bio, niesiarkowane)
6 dużych bananów
1,5 łyżki karobu
170g nerkowców
1 mała cytryna
2-3 łyżki miodu(mój ulubiony to gryczany)
ok. pół szklanki wody
szczypta soli himalajskiej lub dowolnej innej

Orzechy włoskie oraz nerkowce należy dzień wcześniej namoczyć w wodzie mineralanej lub filtrowanej. Rano wodę odlej a orzechy dobrze osusz, przy pomocy ręcznika papierowego lub zwykłego. Jeśli chcesz  aby spód ciasta był bardziej kruchy to możesz orzechy wysuszyć- ok 2 godziny w dehydratorze lub piekarniku z nawiewem powietrza. Tamperatura jaką polecam to 45'C. Dzięki tak niskiej temperaturze nie zginą witaminy i enzymy.
    Wiórki kokosowe należy zmielić na drobny proszek. Używam do tego ręcznego blendera. Wiórki umieszczam w litrowym słoiku i miksuję obracając blenderem i słoikiem do góry i na boki.
     Orzechy włoskie, wiórki i 150g rodzynek zmiksuj w mikserze kuchennym z ostrzem w kształcie litery S, krótko, tak aby powstała niezbyt zbita masa. Na samym początku dodaj szczyptę soli.
   Resztę rodzynek zmiksuj z 1 łyżką karobu oraz kilkoma łyżkami wody- oto nasz surowy sos toffee.
   Banany pokrój w średniej grubości plasterki.
   Wyciśnij sok z cytryny.
   Odsączone nerkowce zmiksuj z sokiem z cytryny, miodem i wodą. Staraj się dodać tyle wody aby uzyskać kremową, puszystą konstystencję.

   Masę orzechową wyłóż na dno dowolnej foremki. Uformuj spód ciasta.
   Rozsmaruj na tym sos toffee. Nastepnie rozłóż plasterki bananów. Całość zakryj kremem z nerkowców. Na górę posyp nieco karobu, warto użyć małego sitka. Surowe Banoffee Pie gotowe.
Przed porcjowaniem umieść ciasto na godzinę w zamrażarce.
   
          Enjoy!