niedziela, 20 lipca 2014

Wpis niedzielny bez tytułu

    Dla kucharza forma posiłków jest bardzo ważna. Każdy chce pokazać, że potrafi coś więcej niż tylko grilować steki. Odzywa się artystyczna dusza. Ale przecież, świat natury jest pełen różnych form i niekoniecznie wiele trzeba tu zmieniać.
    Układanie pięknych dań na talerzu jest ciekawym zajęciem i podnosi poziom naszej egzystencji.
  A jednak wielu popełnia tu błąd, przetwarzając żywność zbyt drastycznie, dali się złapać w pułapkę zmysłów. Kucharz ma być jedynie przedłużeniem działania Natury. Kompromis jest możliwy. Wielu już eksperymentuje z niskimi temperaturami, robią desery bez cukru, pieką ciasta bez mąki, mięso traktują z należnym mu szacunkiem. 
    Zmiany są nieuniknione. Młode pokolenie kucharzy dokonuje właśnie rewolucji w technologii produkcji restauracyjnej żywności. Mam nadzieję, że będę miał w tym swój niewielki udział.     
  Chociaż restauracja nie jest stołówką szpitalną, to wolność wyboru receptur i procesów powinna być możliwa. Problem tkwi w tym, że aby móc kreować, trzeba mieć wolną rękę. Nie może być ona ciągle zajęta liczeniem food costu czy ściskaniem dłoni prezesa.

    Dziś nikt już nie wątpi w to, że potrawy surowe są zdrowsze od gotowanych. Tylko, co to znaczy zdrowsze? Mają nas leczyć czy odżywiać, aktywizować regenerację chorych tkanek czy dawać energię do aktywnego życia? Gotowania nie trzeba zupełnie unikać. Skrobia jest bardzo przydatna.  Pytanie brzmi jakie proporcje należy zachować? Skoro warzywa i owoce mają mniejszą gęstość kaloryczną, to logiczne jest, że trzeba ich jeść całkiem sporo. Kto ma na to czas i ochotę? I tu na ratunek przychodzi nam organiczne mięso, ryby, jajka, surowy nabiał.
   Są różne diety, różne cele.